Często, gdy rozmawiam z rodzicami i pytam na jakiego człowieka chcieliby wychować swoje dziecko, słyszę odpowiedź: „by było dobrym człowiekiem, radziło sobie w życiu… było samodzielne… zaradne”…
„By było …” Tak często w naszym życiu i wychowaniu koncentrujemy się na przyszłości. Myślimy o niej, zamartwiamy się o nią… A przecież lęk o przyszłość nie tylko nam nie pomoże, a wręcz przeciwnie – osłabia nas i nasze działanie w teraźniejszości. Niewielka dawka lęku może być dla nas motywująca do działania, ale zamartwianie się działa przeciwnie – demotywująco – na naszą teraźniejszość, a przecież tylko ona – „chwila obecna” jest tak naprawdę ważna w naszym życiu, jest najistotniejsza dla nas
i dla naszych dzieci. W życiu jak i w wychowaniu należ koncentrować się na swoim „teraz”.
Mamy wpływ tylko na tę właśnie chwilę, bo tylko „chwila obecna” – teraźniejszość należy do nas.
Na co dzień w życiu rozpatrujemy to, co było w przeszłości, żałujemy pewnych zdarzeń, które już miały miejsce. Bardzo często jako rodzice żałujemy pewnych przeszłych zachowań, lub postaw, które przyjęliśmy wobec naszych dzieci. Szczegółowo, często zbyt drobiazgowo analizujemy, co źle zrobiliśmy, co mogliśmy zrobić lepiej. Skupiamy się na przeszłości. Żal wobec tego, co się wydarzyło w przeszłości nie pozwala nam koncentrować się na teraźniejszości. Ból, jakiego doświadczamy na myśl o tym, co spotkało w przeszłości nasze dzieci, powoduje, że pragniemy im to wynagrodzić w przyszłości. Mocno angażujemy nasze siły i wolę w przyszłość. Planujemy rzeczy, które będziemy robili w przyszłości. Mamy marzenia z nią związane, które będziemy chcieli zrealizować… Jest też i tak, że często boimy się przyszłości i tego, co się w niej wydarzy.
Dla naszych adoptowanych dzieci przeszłość też była bolesna. Gdy do niej wracają, przypominają sobie cały ból i cierpienie, którego doświadczały w rodzinach biologicznych. Przyszłość dla nich jest często nieznana. Ciągle sprawdzają, czy będą z wami w rodzinie… „na zawsze”. Boją się, że w przyszłości może ich spotkać to, czego doświadczyły w przeszłości… że mogą doświadczyć odrzucenia…
Dlatego tak ważne jest, abyśmy my rodzice skupili się na teraźniejszości, starając się nie roztrząsać przeszłości i nie przeżywać tego, co czeka nas w przyszłości. To jeszcze nie wszystko… To za mało, to nie wystarczy… Trzeba nie tylko żyć teraźniejszością, chwilą obecną, ale dostrzegać jej piękno i przeżywać ją z pełną świadomością.
Wisława Szymborska napisała kiedyś:
„Nic dwa razy się nie zdarza
I nie zdarzy z tej przyczyny
Zrodziliśmy się bez wprawy
I pomrzemy bez rutyny
Choćbyśmy uczniami byli
Najtępszymi w szkole świata
Nie będziemy repetować
Żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy
Nie ma dwóch podobnych nocy
Dwóch tych samych pocałunków
Dwóch tych samych spojrzeń w oczy”…
Gdy żyjemy „na maksa” teraźniejszością, zaczynamy dostrzegać piękno „chwili obecnej” w małych, często bardzo prozaicznych gestach, sytuacjach: praniu, gotowaniu, sprzątaniu… Wykonywanie tych najbardziej przyziemnych czynności nabiera wartości w naszych oczach. Zaczynamy widzieć w nich MIŁOŚĆ, a ona nadaje sens naszemu dzisiaj, bo tylko życie CHWILĄ OBECNĄ ma sens.
Przeszłość już do nas nie należy – nic z nią nie możemy zrobić bezpośrednio. Możemy ją uwzględnić tylko w ten sposób, że w chwili obecnej będziemy żyć tak, żeby nie popełniać błędów z przeszłości lub że będziemy cieszyć się tym, co uzyskaliśmy dzięki niej.
Przyszłość też nie należy do nas. Możemy ją planować, ale tak naprawdę jaka będzie – nie wiemy. Możemy mieć na nią wpływ tylko w jeden sposób: w kontekście tego jak przeżyję moją „chwilę obecną”. Jeżeli będę żyć „na maksa” czyli pełnią siebie w chwili obecnej, jeżeli będę kochać teraz najlepiej jak potrafię, to moje jutro będzie piękniejsze, bo wejdę w nie jako lepsza osoba, lepszy człowiek, lepszy rodzic, który nie zmarnował swojego „wczoraj”.
„Chwila obecna” – teraźniejszość powinna stać się jedynym ważnym czasem w naszym życiu. Dzięki temu, że jesteśmy wolni, że mamy wolną wolę, możemy dokonywać wyborów w chwili obecnej. To właśnie ona ma wpływ na to jak będzie wyglądać nasza przyszłość.
Jesteśmy odpowiedzialni tylko za naszą teraźniejszość, za to, jak ją przeżywamy. Czy żyjemy pełnią każdej chwili, czy potrafimy przyjmować najlepiej jak umiemy to, co ona nam przynosi? Czy kochamy nie w teorii ale w codziennych drobnych gestach, w każdej chwili – czasem pomimo trudności?
Może dlatego warto ze wszystkich sił nie tylko koncentrować się na teraźniejszości, nie tylko świadomie ją przeżywać, ale dostrzegać ją jako DAR i cieszyć się nią ze wszystkich sił. To pozwoli nam odkrywać piękno i bogactwo tego jedynego czasu, który od nas zależy…
Dlatego nie tylko jako terapeuta, ale przede wszystkim jako matka dzielę się z Państwem prawdą słów, które gdzieś usłyszałam: „…przeszłość powierz Bożemu miłosierdziu, przyszłość Bożej opatrzności, do Ciebie należy tylko chwila obecna, więc nią żyj…”
A na koniec jeszcze jedna refleksja… Czas to największy DAR jaki możemy dać drugiemu człowiekowi… naszym dzieciom. Dlatego nie marnujmy go, uciekając w przeszłość lub wybiegając ku przyszłości… Podarujmy naszym dzieciom nas w teraźniejszości.
B.T.
Kraków, 14.04.2023r.