Witam, czasem czytam na Państwa stronie refleksje rodzin adopcyjnych i tak postanowiłam dołączyć do nich kilka zdań, może to pomoże kiedyś choćby jednej mamie i tacie w podjęciu decyzji. Pozdrawiam – Ania
Jest moje życie w przyszłości:
- Z małymi buziaczkami na zdjęciu na ścianie zamiast przed moimi oczami (które są grzeczne jak aniołki – jak śpią).
- Arcydzieła plastyczne i wielka sterta magnesów, każdy w innym guście też znikną z mojej lodówki.
- Jest tam duże łóżko, gdzie nikt nie rozpycha się małymi łokciami i kolanami o swoją przestrzeń, no i cisza przed pójściem spać, a nie wieczorne: krzyczenie mamo, tato bo …. zapomniana praca domowa …. wieczorne rozmowy kończone prośbami idźcie już spać, stanie na głowie, chodzenie na rękach, śpiewy i tańce.
- Jest dodatnie saldo bankowe, które wygląda na nieco bardziej wyrozumiałe, a nie jak znikające jak kamfora.
- Są spokojne zakupy, przemyślane, a nie nowa linia cukierków ekipa, nowa kolekcja lalek barbie czy lista skarg i zażaleń na kupione lub nie kupione ubranie.
- Jest czysty samochód, w którym mogę spokojnie porozmawiać w dwójkę bez przekrzywiania się i ciągłego powtarzania proszę pozwólcie nam dokończyć zdanie, chciałam chwile porozmawiać z tatą.
- Są wyjścia bez godziny policyjnej, gdzie babcia wreszcie nie będzie potrzebna do opieki nad dziećmi, a my po powrocie nie będziemy spać z jednym okiem otwartym nadsłuchując tych małych i większych stóp na korytarzu.
- Jest dom, który jest czysty, w szafkach panuje ład, a nie „twórczy ład”, po podłodze nie depcze po zabawkach, brudne ubrania nie są „starannie” schowane za łóżko, pod kołdrą w pokoju dziecięcym nie śpi schowana kotka, która miała noc spędzić w swoim posłaniu. Nie mam problemów z organizacją domowego schroniska dla zwierzaków: gołąbka zaatakowanego przez jastrzębia, ślimaka „Felka”, który z pewnością zgubił się w kapuście, kotki „Pomarańczki”, którą ktoś wyrzucił, bo komuś się znudziła (a to tylko skala dwóch tygodni).
- Jest niedzielny stół obiadowy, który wydaje się dziwnie spokojny, z nikim nie negocjujesz jeszcze jednego gryzka oraz wielkości ogórka do drugiego dania, a dziadek zachowuje się dorośle, a nie jak pozostałe dzieci.
- Jest grafik spokojny, rozplanowany z czasem dla siebie, a nie dopięty na maksymalnie, a mimo to jeszcze dopychasz wyjazdy na lekcje tańca, angielskiego, karate, przyjęcie urodzinowe jakby się doba umiała rozszerzyć.
I pamiętam o tym życiu co ZA MNĄ, co TERAZ i wiem, że kiedyś będzie POTEM, gdy przy drzwiach znajdą się znowu tylko dwie nasze kurtki.
Ale ja zawsze będę pamiętać:
Pierwsze słowa „mamo, tato kocham Cię”, te pierwsze kroki tych małych stópek w naszym wtedy jeszcze zbyt cichym domu. Przywiązanie syna do małej znalezionej maskotki, a nie nowej kolekcji lego. Bohatera jakiego widziała córka w tacie. Radość dziadków, którym dane było rozpieszczać wnuków. Niesamowitą wieź brata i siostry, którą Bóg ofiarował moim dzieciom. Momenty, w których śmialiśmy się do łez i te, które doprowadzały do przyspieszonego bicia serca z radości lub strachu.
Jest to życie w przyszłości, które przychodzi do mnie każdego dnia. Więc daje się pogrążyć w tym pięknym chaosie, który jest teraz i jeszcze przede mną. Bo bardzo kocham ten chaos, a przed wszystkim te cudowne dzieci, które go tworzą.
A potem, gdy już zawisną te dwie kurtki przy drzwiach, wiem, że naszymi decyzjami dałam sobie szanse na to, aby usłyszeć pukanie do tych drzwi i znowu będziemy śmiać się i martwić jak teraz, a w domu zapanuje ten cudowny chaos.
Tylko ja i mąż mogliśmy zdecydować i stworzyć sobie tą szanse.
Mama, 2 wspaniałych urwisów – 10 latka i 7 latki.