Ta droga
nigdy się nie kończy…
Ta droga
ma szansę,
aby dopiero się rozpocząć…
8 miesiąc –
Moje MALEŃSTWO ma wielkość dyni…
Już teraz mogłabym wziąć je w swoje ramiona,
przytulić,
otulić całe moją ukojona tęsknotą…
Szepnąć delikatnie do uszka: „Już dobrze, cichutko,
mama jest przy tobie”.
Czasem przez ogród, w którym rosną dynie, inne warzywa i owoce,
przechodzi nawałnica.
Przychodzi nie wiadomo skąd, ani po co.
Z siłą, która niszczy.
Nie: zmienia,
poprawia,
naprawia.
Po prostu niszczy.
Przez moją głowę przeszła taka nawałnica.
Tyle słów…
złych, okrutnych słów…
O ludziach, którzy z powodów zrozumiałych zapewne tylko dla nich samych –
wypełniają… misję, zadanie?
Aby DZIECIOM,
jak pisklakom, które pojawiły się w nieprzyjaznych gniazdach, znaleźć DOM.
Gdzie MAMA i TATA potwierdzają miłość codziennością,
życiem…
tylko czasem (jeśli to konieczne i prawdziwe), także słowami.
Ta nawałnica, która przeszła przez moją głowę, zamgliła jasność mojego myślenia,
ukłuła moje serce.
Jak teraz oddzielić ziarno od plewy ?
Święty Józefie, tego doświadczyłeś.
Dotarły do Ciebie słowa o Miriam?
„Zobacz,
zobacz co się stało”
„Ta Twoja nieskalana Miriam…”
Jaki ból przeżywałeś wtedy?
Jaki chaos zapanował w Twojej głowie,
nim usłyszałeś słowa anioła: „Józefie, nie bój się…”
Nasze MALEŃSTWO już wkrótce będzie nade wszystko potrzebowało naszych serc i dłoni.
Mam słuchać tych, którzy głośno krzyczą, ale nic nie robią, aby pomóc dzieciom ?
Czy, może jednak zaufać tym, którzy niekiedy krzyczą z rozpaczy i bezsilności (jak kochający rodzice,
kiedy widzą, że ich dzieci staczają się w przepaść i ciepłe słowa nie są tu na miejscu).
Święty Józefie,
który nie poddałeś się nawałnicy
złych, oskarżających słów,
módl się za nami…